środa, 18 września 2013

Serdecznie zapraszam do odwiedzenia mojej strony na Facebook-u.

Zachęcam do kliknięcia guziczka LUBIE TO oraz udostępnienia :D

piątek, 24 maja 2013

Zaczynają się miłe chwile czyli nowe części i odnawianie,a nie rozbieranie.

Trochę dawno nie pisałem. Przepraszam wszystkich za to ale niestety szkoła była górą i musiałem się jej poświęcić.
Od ostatniego posta udało się dość sporo zrobić jak na małą ilość wolnego czasu i o tym za chwilkę napiszę.

Pierwszymi czynnościami jakimi się zająłem po wstępnym sprzątaniu garażu było wystawienie ramy samochodu na zewnątrz i rozpoczęcie zrywania z niej starych powłok zabezpieczających przed korozją, kamyczkami i wszystkim co można spotkać na drodze.
Nie należy to do rzeczy prostych z powodu upału w jakim to robiłem przez połowę dnia. To co widać na zdjęciu to prawie obecny stan ramy, niestety niewiele więcej udało mi się zdziałać przy tym elemencie.
Od jakiegoś czasu nie mam na to czasu :P i jest wilgotno i od czasu do czasu deszczowo co uniemożliwia mi jednostajną i ciągłą prace przy tym. W tym momencie rama stoi na zewnątrz obok budy
( zdjęcie zrobiłem podczas dużego deszczu żeby udowodnić że nie miałem możliwości przy tym pracować )
i czeka na Boże Ciało kiedy to mam zamiar ją doprowadzić do wizualnie dobrego stanu. "Dobry wizualnie stan " to dla mnie wyczyszczenie całości do gołej blachy a następnie zrobienie natrysku odpowiedniej mieszanki antykorozyjnej. Mam nadzieje że uda mi się z tym wyrobić maksymalnie do połowy czerwca, ponieważ potem chciałem oddać do spawania niektóre miejsca np. takie jak:


I jeszcze wiele mniejszych miejsc w innych częściach podwozia. Następnie zostaną nałożone odpowiednie powłoki zabezpieczające (co do kolejności i ich rodzaju jeszcze nie zdecydowałem, ponieważ jest wiele pomysłów i propozycji ). A potem powoli będę czyścił podzespoły z rdzy i zabezpieczał ponownie i zakładał  na odpowiednie miejsca.

Parę dni temu mój Tata oddał felgi do renowacji (tzn. w razie potrzeby prostowanie, piaskowanie, malowanie proszkowe oraz wulkanizacja) efektów nie mogę się doczekać. Spodziewam się odbioru w pierwszym tygodniu czerwca. Stare opony zostały zdjęte bo się już do niczego nie nadają i służą za podpórki do ramy i budy. Zamiast nich będą założone "Nowe" opony które dostałem od moich dobrych sąsiadów. Nowe piszę w cudzysłowie ponieważ nie pachną świeżością choć nie były nigdy założone na felgi tylko przeleżały parę lat na strychu a że samochód do których miały być użyte został zmieniony to zostały mi sprezentowane w zamian za przejażdżki po dokończeniu renowacji  :D
Tak felgi wyglądały tuż przed wywiezieniem na piaskowanie.
Nie wyglądają za ładnie nawet w miejscu gdzie powinno być tylko powietrze. Jest to spowodowane jego długim postojem pod chmurką bez powietrza w oponach.

Kolejno zająłem się silnikiem.
Udało mi się po 5 miesiącach odłączyć skrzynie biegów, jak się okazało było to łatwe zadanie. Wcześniej źle do tego podchodziłem, ale na spokojnie i się udało.
Dzięki poradom z Internetu udało mi się też zdemontować zawory który nadają się do wymiany lecz to były tak naprawdę tylko moje domysły.
 
Po zdjęciu zostały zawiezione przez mojego Tatę do Fabryki Zaworów Silnikowych Paradowscy. Dokonane zostały odpowiednie pomiary i okiem ekspertów dopasowane nowe (przypominam że nadal nie znam modelu jednostki napędowej dlatego nie można było i ich zamówić bez zrobienia wcześniejszych pomiarów). Następnego dnia nowe zawory czekały na mnie w domu i jest to pierwsza część do całej układanki :D
Dziękuję Firmie za profesjonalne podejście i za zaopatrzenie mnie w ich produkty.
( z tyłu w rzędzie ustawione są stare zawory,a na pierwszym planie jeden dolotowy a jeden wylotowy zawór )

Nie wspomniałem jeszcze że niecały tydzień temu była u mnie moja pomocnica Ola z która sprawnie i miło przemeblowaliśmy jedną ze ścian w garażu. wiele części od Renówki które leżały na podłodze i w wiadrach są teraz ułożone ładnie na pułkach,a narzędzia mają swoje miejsce ( brak na zdjęciu zamontowanej tablicy na narzędzia).


tu można zagrać w grę znajdź różnice :)






środa, 17 kwietnia 2013

Huraaaa :D
Wczoraj udało mi się posprzątać w garażu. Mogę powiedzieć że sezon renowacji został rozpoczęty.
Będę teraz zamawiał potrzebne mi materiały i biorę się do roboty.
Zapewne na początek zabiorę się za podwozie, a przy okazji powoli będę rozbierał silnik.

Może ma ktoś jakieś złote rady co do konserwacji podwozia oraz silnika ?

piątek, 8 lutego 2013

Moje kolejne poczynania

Tydzień po zdjęciu karoserii udało mi się wyciągnąć silnik. Ciężko było go wyjąc ,ponieważ poduszki się trochę stopiły i przykleiły się do bloku silnika. Na szczęście cuda zdziałał nóż z harcerstwa mojego taty.
Póki silnik był na podnośniku chciałem spuścić jak najwięcej oleju. Problemem okazał się klucz kwadratowy którego nie posiadałem. Był weekend i nie było jak pożyczyć z żadnego warsztatu. Na szczęście sąsiad kiedyś prowadził warsztat i jakieś narzędzia posiadał.
Niestety jego klucz kwadratowy był zbyt szeroki i nie pasował do mojej śruby  Musiałem poświęcić jedna ze swoich końcówek i ja odpowiednio zeszlifować.
Po drugich próbach udało się wykręcić koreczek
I wylała się czarna maź.
A potem jeszcze drugi koreczek ze skrzyni biegów.
Kolejno z ciekawości zdjąłem głowice i zobaczyłem mocno zużyte zawory i gruba warstwa czarnego osadu na tłokach. Lecz na tym prace przy silniku się skończyły
Ponieważ zauważyłem, ze tabliczka znamionowa jest urwana.
Zaczęły się problemy gdyż poprzedni właściciel mówił coś o silniku z Renault R5
A w kopi dowodu rejestracyjnego nie było to zaznaczone w żaden sposób.
Tylko napis mówiący o pojemności 845ccm.
Z tym problemem zadzwoniłem do poprzedniego właściciela który powiedział coś o silniku 1100ccm , ale to nie jest potwierdzone. Czekam na informacje od jeszcze poprzedniego właściciela.
Eh trochę zmartwień z tym jest bo nie wiem jaki mam model i jakie uszczelki chociaż mam kupić i zawory. Inne podzespoły na razie wyglądają na sprawne.
Po świętach postawiłem ramę na boku i zdjąłem wahacze, bębny, tylna os i inne części znajdujące się przy niej. Obecnie zostały jakieś stabilizatory z przodu i z tylu rozdzielacz płynu hamulcowego.
Potem zrobiło się zimniej i rodzice kazali zrobić miejsce na swój samochód w garażu.
Tak tez zrobiłem, rama kola i inne podzespoły stanęły pod ściana, a samochód mógł spokojnie się zmieścić.
Co prawda minął prawie miesiąc od kiedy zrobiłem ten porządek a żaden samochód tam nie wjechał.
Teraz jestem także po małym zabiegu na kości ogonowej wiec nie jestem sprawny, aby co kol wiek działać przy moim Bananie.




sobota, 1 grudnia 2012

Czas od 1 Wrzesnia do 1 Grudnia

Pierwszymi czynnościami jakie wykonałem to było umycie samochodu z zewnątrz z pyłu , kurzu i żywicy. Potem odkurzyłem w środku i zabrałem igły z pod maski.Wiem że i tak dużo nabrudzę w przyszłości, ale lubię pracować w dość czystym miejscu. Pierwszymi czynnościami demontażowymi było wyjecie zapasowego kola (które było przebite ), wygiętego lewarka (który sprzedałem na złomie za jakaś złotówkę ) ,klucz do kół oraz wykładzinę z bagażnika . Następnie odkręciłem fotele i zdjąłem z nich nie oryginalne poszycie i wyrzuciłem. Ukazała mi się bardzo zniszczona okładzina. Niestety pewną rzeczą będzie oddanie foteli do tapicera. Jestem świadom że to nie będzie mały koszt ( w internecie znalazłem za około 1000 zł, mam nadzieję że znajdę taniej ). Potem zdjąłem okładzinę z drzwi ( jest trochę podarta niestety też pójdzie do obszycia bo za nową zapłacę fortunę ). Potem przyszedł czas na zdjęcie błotników. Myślałem że będzie to proste lecz śruby były zalane jakimś silikonem i sam błotnik też był czymś przyklejony do budy. Nie było łatwo odczepić tego lecz po jakimś czasie, dużej cierpliwości i użyciu noża udało się. Następnie wyjąłem wszystkie okna bez większych problemów. Jedynie przy próbie wyjęcia przedniej szyby powstał pajączek, który rozprzestrzenił się po całości. No cóż czeka mnie kupno nowej.



niedziela, 26 sierpnia 2012

Pierwszy dzień

Wreszcie nadszedł wyczekiwany moment. Dwa dni po zakupie (przez serwis internetowy bez dokonania transakcji ) zebraliśmy się cala rodzina i pojechaliśmy do miejscowości pod Warszawa.
Przez małe korki po drodze lekko się spóźniliśmy. Nie czułem się z tym dobrze bo nie lubię się spóźniać. Wjeżdżając na posesje sprzedającego zobaczyłem moje cudeńko i pana który opierał się o maskę samochodu jak w jakimś filmie.Wysiedliśmy wszyscy z samochodu przywitaliśmy się i zacząłem oglądać żółte Renault R4 z 1972 roku. Byłem pod ekscytowany, ale też troszeczkę przerażony co duch czasu zrobił z samochodem. Był dość mocno skorodowany i zaniedbany zdjęcia tego aż tak nie odzwierciedlały, no ale wylicytowałem wiec z honorem zdecydowałem się dobić transakcji.  Lecz podczas głębszych oględzin pojawił się problem z uruchomieniem silnika co uniemożliwiało jego samodzielna podróż pod mój dom. Po przeczyszczeniu gaźnika i podłączeniu się kablami do innego samochodu ( biały dostawczak widoczny na zdjęciu ) udało się go uruchomić lecz niestety gaźnik był rozregulowany i samochód dławił się przy zbyt dużych obrotach i gasł przy zbyt małych.Końcem końców postanowiliśmy zabrać samochód na hol.

 Podróż powrotna dłużyła się z powodu prędkości maksymalnej jaka jechaliśmy czyli 40 km/h ( takie przepisy i rozsądek ). Sam bał bym się jechać szybciej, ponieważ hol był przyczepiony do zderzaka i nie wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem (przy ruszaniu  z pod świateł bardzo się wyginał ).

Wreszcie dojechaliśmy do domu i mój samochód zajął swoje miejsce na podjeździe.



sobota, 25 sierpnia 2012

Najpierw byly plany, a potem ...



Kiedy mijały ostatnie 2 tygodnie wakacji 2012 roku, przeglądałem z zacięciem różne ogłoszenia w Internecie z całego świata. Obiektem moich poszukiwań był jakiś samochód. Nie miałem żadnych upodobań, a celem zakupu było późniejsze majstrowanie przy nim. Przeglądałem nawet ogłoszenia w USA. Znalazłem tam fajne samochody z lat 50 w dość dobrym stanie, ale ...

No niestety pojawiło się "ale".
Nie byłem w posiadaniu takiej sumy pieniędzy żeby zakupić takie cacuszko. Z tego względu pod koniec wakacji skupiłem się na poszukiwaniach w Polsce, Niemczech, Francji oraz Anglii. Ceny tych samochodów były w miarę na poziomie moich funduszy. Ostatecznie znalazłem jeden. Pięknie się prezentował ( jak dla mnie ). Był nawet do obejrzenia pod Warszawą, co bym z chęcią zrobił, tylko byłem wtedy na Węgrzech u cioci. Decyzje o kupnie musiałem podjąć w drodze powrotnej do Polski. Licytacja w serwisie aukcyjnym kończyła się jakieś 4 godziny przed moim dojazdem do domu. Moja chęć posiadania tej maszyny była tak duża, że wygrałem aukcje. O dziwo dużo osób nie wałczyło, a ja wygrałem z dużym przebiciem. Odbioru miałem dokonać za dwa dni. Byłem przeszczęśliwy choć też lekko zdenerwowany nie wiedząc dokładnie w jakim jest stanie. Widząc tylko zdjęcia byłem zaniepokojony lecz dumny.
Stało się. Kupiłem pierwszy własny samochód.